Dlaczego na początku jest dobro wspólne?
Gdy w 2000 roku zaczynaliśmy w Gdańsku tworzyć Kartę Powinności Człowieka, sięgnęliśmy do idei solidarności sumień powstałej tu dwie dekady wcześniej. To
właśnie odruch odpowiedzialności za innych zadecydował o sile tamtego zrywu.
Przezwyciężenie doraźnego zadowolenia z załatwionego własnego interesu na rzecz
solidarnego upomnienia się o sprawy słabszych, mniej skutecznych - dało
początek jednemu z największych przełomów w dziejach współczesnej Europy. Jak
wyglądałaby ona dzisiaj, gdyby wówczas stoczniowcy poszli do domu z obietnicą
trochę większych zarobków wywalczonych tylko dla siebie?
„Etyka Solidarności” napisana wtedy jako filozoficzny komentarz do bieżących spraw
okazała się po latach traktatem ponadczasowym. Ksiądz profesor Józef Tischner
zaczął swoje zamyślenia etyczne od rozdziału „Wspólnota”. Jakże inaczej
rozumiał on jednak wspólnotę solidarności od zdewaluowanego kolektywizmu
depczącego osobę i jej godność! „Wspólnota solidarności różni się od wielu innych
wspólnot tym, że w niej pierwsze jest «dla niego», a «my» przychodzi potem.
Najpierw jest ranny i jego krzyk. Potem odzywa się sumienie, które potrafi
słyszeć i rozumieć ten krzyk. Dopiero stąd rośnie wspólnota”. Dobro wspólne
stoi w „Etyce Solidarności” na początku, ale nie jest ponad dobrem jednostki.
Karta Powinności Człowieka została pomyślana jako apel do sumień, impuls moralny. Trzeba bowiem ciągle na nowo przypominać sobie o tym, co trudniejsze niż upominanie się o własne prawa - o konieczności respektowania praw innych. Powinności wobec społeczeństwa przychodzą nam na myśl znacznie później niż obowiązki rodzinne. Może dlatego należy je umieszczać na samym początku kodeksów etycznych i katalogów zobowiązań.
Zaprosiliśmy do publicznej debaty nad dobrem wspólnym w dniach naszego narodowego świętowania. Uczymy się bowiem obchodzić ważne uroczystości narodowe, tak aby nie były one tylko podniosłymi paradami czy też nudnymi dniami intelektualnego lenistwa. Czas już przełamać opinię wieszcza o wielkim narodzie i marnym społeczeństwie. Konstytucja 3 maja, podkreślając (wcale nie oczywistą wówczas) równość wszystkich obywateli, wyróżniła jako najlepszych jedynie tych, którzy wysilają się pro publico bono. Warto zatem sięgnąć do wspólnego dziedzictwa, zrozumieć je, oczyścić i twórczo podjąć.
ks. Krzysztof Niedałtowski
duszpasterz środowisk twórczych
|