Dobro może istnieć bez zła
Internauci w rozmowie z ks. Witoldem Bockiem, duszpasterzem dziennikarzy, współorganizatorem Gdańskiego Areopagu
15 listopada 2001
www.wp.pl
ks. Witold Bock: - Dobry wieczór.
Moderator: - Witamy. Tematem naszego spotkania jest wspólne dobro.
~anna22: - Jak sprawić, by ludzie goniący za pieniędzmi pamiętali o podstawowych wartościach?
W. B.: - Pierwsze co można zrobić to po prostu zaufać ludziom. Wtedy sami odkrywają, że pęd ku życiu może nie być bezduszny, a człowiek nie jest tylko kamieniem na drodze.
_abstrakcja: - Czemu jest ciągle tak mało ludzi chcących tworzyć dobro wspólne? Czy to się może kiedyś zmienić?
W. B.: - Życzę więcej wiary w to, że jest na świecie wielu dobrych ludzi. Dobro wspólne wydaje się pojęciem z podręcznika konstytucjonalizmu lub etyki. Jednakże jest na tyle zaraźliwe, że niepokoi gdy nie zauważamy drugiego człowieka.
~chamowaty_z_nałogami: - Mam wrażenie, że ksiądz twierdzi, że istnieje jakieś dobro wspólne. Jak więc można pomóc innym istotom i co powinno się robić dla tego tzw. wspólnego dobra?
W. B.: - Chociażby dać jabłko biednemu dziecku, które spotkasz jutro, gdy będziesz wychodził z klatki schodowej swojego domu. Takie samo znaczenie może mieć rozmowa telefoniczna, której nie odłożysz na później, gdy zadzwoni do ciebie ktoś zdenerwowany bądź zrozpaczony. Dobro wspólne zaczyna się wtedy, gdy rezygnujesz z własnego czasu i skądinąd przysługującego ci świętego spokoju, na rzecz innego człowieka. Dobro wspólne to jest to coś, co się dzieje pomiędzy jednostkami.
^Yennefer: - Czy dobro wspólne nawiązuje do komunizmu?
W. B.: - Dobro wspólne nie nawiązuje do komunizmu. Jego korzenie sięgają filozofii greckiej, prawa rzymskiego i nauki chrześcijańskiej. Prościej mówiąc, dobro wspólne jest czymś właściwym dla regionu świata, w którym żyjemy.
~lupusek29: - Czy to nie paradoks, że żyjąc w tzw. komunie, byliśmy bliżej człowieczeństwa, niż dziś żyjąc w wolnym kraju?
W. B.: - Proszę przynajmniej o jeden przykład?
lupusek29: - Byliśmy dla siebie bardziej uprzejmi, mniej było przemocy...
W. B.: - Wzruszające, ale chyba lekko ubarwione dowodzenie. Szanuję, ale nie podzielam...
Ashm^dai: - Czy istnieje wspólne zło i czym ono się objawia? Jeśli nie istnieje, to co jest wykładnikiem wspólnego dobra?
W. B.: - Odpowiadając na to pytanie wspomnę zasadę, która ma swoje źródło w Biblii. Wynika z niej, że dobro może istnieć bez zła, zaś zło bez dobra nie. Zło, według Biblii, jest niczym innym jak brakiem dobra. Po prostu pustka.
~RedHot: - Wspólne zło to nasza obojętność. Czy ksiądz się ze mną zgodzi?
W. B.: - Obojętność to najwyższy wymiar kary. Nie można kogoś bardziej zranić, jak go nie słuchać, nie widzieć, traktować jak powietrze. Nigdy nie sięgam po tę metodę, bo w imię swoich, skądinąd słusznych racji, można „zatopić” człowieka.
Lea_: - Czy obojętność jest gorsza od nienawiści?
W. B.: - Obojętność nie jest gorsza od nienawiści, a to dlatego, że nienawiść jest agresywna. Nie polecam ani jednego, ani drugiego.
GLADBACH: - Czy istnieje w pojęciu wiary termin: „patriota”. Wydaje mi się, że my wszyscy powinniśmy do tego dążyć, aby być patriotami, ale matki ziemi, nie danego kraju czy regionu.
W. B.: - Po co wyważać otwarte drzwi? Ludzkość na razie nie dopracowała się pojęcia globalnego patriotyzmu. Myślenie takie można raczej znaleźć wśród zatroskanych o ekologię. To dobrze, że ludzie różnią się miedzy sobą językami, a Kurpie noszą inne stroje niż Bawarczycy. Nawet Bóg nie stworzył dwóch takich samych liści na drzewie tylko podobne do siebie.
- Lea_: - Czy patriotyzm nie jest jednak zbyt bliski nacjonalizmu?
W. B.: - Patriotyzm bywa bliski nacjonalizmowi, a to dlatego, że jest bezrefleksyjny, że padł ofiarą pokusy. Szczególnej pokusy, która polega na tym, że być innym znaczy od razu być lepszym. Mam prosty rodzaj wiary, że różnica to wielki dar Boży i że różnimy się nie po to, żeby się zwalczać, ale po to, żeby się uzupełniać. Zasada ta ma zastosowanie w codziennym życiu. Nawet u mnie na plebanii.
~megii: - Co to znaczy być dobrym człowiekiem, czy wystarczy przestrzegać dziesięciu przykazań? A jeśli ktoś nie wierzy w Boga, to co wtedy? Czy nie może uważać się za dobrego?
W. B.: - Człowiek niewierzący w Boga może i powinien uważać się za człowieka dobrego, choć to oznacza, że więcej przed nim niż za nim.
Nie autoryzowane fragmenty czatu.
|